niedziela, 16 lutego 2014

Wzlot kolibra

Miałam zamiar napisać jeszcze wczoraj wieczorem. Ale zasnęłam. Położyłam się na chwilę, obudziłam się na kilka sekund tylko po to, żeby z kanapy przemieścić się do łóżka. Te walentynki mnie wykończyły fizycznie. Spałam piętnaście godzin. O siedemnastej ledwo otwierałam oczy.
Triumfalnie obudziłam dziś cały dom schodząc po schodach i podśpiewując o dziewiątej rano. Zjadłam śniadanie i wypiłam kilka łyków kawy. Wróciłam do swojego pokoju i otworzyłam okno od strony lasu. Świerze powietrze pachnie dzisiaj tak pięknie, niemal wiosennie, tylko, że jest trochę za zimne.
Poza tym jest tak trochę nijako. Cały poranek przy komputerze. Potem obiad i dalej nic. Muszę w końcu ruszyć dupę i zacząć się uczyć. Chemii, wosu i niemieckiego.. W sumie nie tak źle. Na przyszły tydzień już mamy zapowiedzianą matematykę, geografie i angielski. Więc nie tak dużo tej nauki. Nie tyle, co się spodziewałam. Miło by było, gdyby każdy tydzień był taki.
Już za dwa tygodnie jadę pierwszy raz w tym roku do ośrodka jeździeckiego. Będę odświeżała swoją wiedzę praktyczną, że tak powiem. Już nie mogę się doczekać, kiedy znowu wsiądę na konia, zobaczę las z innej perspektywy. Poczuję go pod sobą, otoczy mnie ciepło, które od niego bije. Będę czuć ten swojski zapach stajni. Po raz kolejny po długiej przerwie włożę nogi w strzemiona, zjednoczę się z koniem i będziemy pędzić razem. On będzie mnie uczył.
Cwał przed burzą to uczucie nie do opisania. Wokół pola, pęd pod wiatr. Nuta deszczu unosi się w powietrzu, a niebo spowijają ciemne chmury wiszące nad białym niebem. Gałęzie pojedynczych brzóz przy drodze są niespokojnie kołysane przez zbliżającą się wichurę. Coś wspaniałego. Za każdym razem, kiedy pada deszcz, przypomina mi się własnie ten burzowy cwał.

Moje ostatnie dwa bilanse z piątku i soboty są bardzo chaotyczne. W zasadzie sama nie wiem co zjadłam. Zwłaszcza w same walentynki. Zaczęło się od babeczki w szkole. Była cudowna. Nie zliczę ile razy chwaliłam koleżankę, jaka była pyszna (była to muffinka z marmoladą różaną i lukrem wiśniowym). W między czasie pochłonęłam pomarańczę i jabłko. Po powrocie do domu zjadłam resztkę zupy pomidorowej i kotlety z indyka z brokułem. Wieczorem wyprawiłyśmy sobie z koleżanką ucztę. Dwa croissanty, ciastko z farszem morelowym, ciastko z nadzieniem kakaowym, żelki spaghetti, tabliczka milki, pół paczki pierników i dużo ciasteczek imbirowych. Tak, ze słodyczy to chyba na tyle. Poza tym było pełno jabłek i pomarańczy popijanych herbatką zieloną.
Jak już wspominałam wcześniej, późno w nocy wypiłam szklankę senesu z herbatką grejpfrutową. Rano poczułam się lepiej. Zjadłam dwa pierniczki, kilka ciasteczek imbirowych i kostkę czekolady, a potem już normalne, zdrowe jedzenie. Kromka chleba z szynką, ogórek świeży i pomidory, twarożek z dżemem. Na obiad zupa pomidorowa, potem trzy suszone figi. I na tym się skończyło, bo niedługo po obiedzie zasnęłam na kanapie (po czym spałam do samego rana).
Piątkowego bilansu nawet bym nie potrafiła wyliczyć na oko, sobotni nie był zły bo troszkę ponad 600 kalorii. A dziś jest lepiej. Podniosłam się z dumą. Żadnych problemów z tym nie miałam. Na dodatek dałam ogromnego, bolesnego kopa wszech czasów mojemu metabolizmowi.


Bilans:

- twaróg z dżemem (80 kcal)
- activia (116 kcal)
- zupa pomidorowa (200 kcal)
- jabłko (70 kcal)
Razem: 466 kcal

Możliwe, że zjem dziś jeszcze coś małego, około 100 kcal. Ale jeśli nie będę czuła potrzeby to stanie na tym, co jest teraz.
Ćwiczenia miałam zacząć wczoraj, ale sami wiecie, co pokrzyżowało mi plany. Także zaczynam od dzisiaj. Ale to musi poczekać, aż skończę się uczyć, bo na razie mam wyrzuty sumienia, że jeszcze nie zaczęłam.




Swoją droga, jestem ciekawa, czy macie jakąś swoją thinspiracje? Mam na myśli jedną konkretną osobę. Dla mnie jest to Im Yoon Ah. Pisałam o niej w tym poście, jeśli jesteście ciekawe.

3 komentarze:

  1. Pożądny kop dla metabolizmu to dobra rzecz ;) jejus tez tak zrobie. Wracam w piatek do domu i ide spac. Amen
    Milej niedzieli kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba nigdy nie spałam tak długo. Śliczny bilansik. Ja chyba nie mam żadnej określonej thinspiracji, jest przecież tyle ślicznych i chudziutkich dziewczyn, czy to sławnych czy zwyczajnych, że trudno wybrać, ale może kogoś sobie znajdę, choć to będzie raczej trudne.
    Trzymaj się kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki Ty masz piękny bilans kochana ! <3
    Inspiracja ? Kilka modelek, jednej wybrać niestety nie umiem...
    Trzymaj się *.*

    OdpowiedzUsuń