niedziela, 2 lutego 2014

Ostatni błogi wieczór

Kolejny melancholijny dzień z książką przy kominku. Ta monotonia mi ani trochę nie przeszkadzała. Okrutna rzeczywistość powraca i już jutro zabiera mnie ze sobą do murów tego budynku, w którym muszę się jeszcze męczyć codziennie przez pięć miesięcy z tak na prawdę obcymi ludźmi.
Chciałam dziś ogarnąć do końca lekcje. Jedyna dobra wiadomość była taka, że nie jest ich wiele. Za to na powitanie, kiedy odpięłam zamek plecaka poczułam okropną woń dochodzącą gdzieś z głębi. Moja śliczna śniadaniówka z nadrukiem truskawki cuchnęła na odległość pleśnią. Kiedy ją otworzyłam ciężko było stwierdzić co oprócz trzech zgniłych mandarynek znajdowało się w środku. Kolejną niezbyt miłą wiadomością było to, że w środę czeka mnie kartkówka z niemieckiego, o której zupełnie zapomniałam, ale do której na szczęście coś tam umiem. Mój plecak nadal wietrzy się za oknem zaczepiony o szelkę. Przez godzinę musiałam wietrzyć pokój. No i jutro oczywiście mam na ósmą.

Bilans:

- twarożek z dżemem figowym (163 kcal)
- jabłko (70 kcal)
- kotlet z mintaja (175 kcal)
- warzywka na parze (60 kcal)
- pół banana i pół pomarańczy (80 kcal)
Razem: 548 kcal

No, nie powiem, nieźle mi dziś poszło. Żadnego głodu, zero słodyczy. To rozumiem. Mam tylko do siebie żal, że ostatecznie nie zrobiłam wczoraj treningu. Powód? Było mi bardzo zimno i byłam bardzo zmęczona. Dlatego dziś zaczynam drugi tydzień, a wczorajszy dzień puszczam w zapomnienie.
Ćwiczenia: T25; Cardio (-400 kcal).

Nie mam pomysłu co brać małokalorycznego do szkoły. Wiadomo, przede wszystkim owoce. Zazwyczaj biorę też wasę z ugotowanym żółtkiem jajka albo dżemem. Ale tak na dłuższą metę to nie mam pomysłu. Co wy zwykle bierzecie? Nie mogę nie brać nic ze względu na siebie i na moją rodzinę. Nie wypuścili by mnie z domu, a ja bym nie dała rady wytrzymać w szkole bez jedzenia.


4 komentarze:

  1. Ja nie biore nic albo placuszki z otrębów.

    Do miseczki wbijasz jedno jajko. Solisz je lub nie, jak wolisz. Dodajesz 3 łyżki otrębów przennych i 3 łyżki otrębów owsianych. Jak będzie zbyt rzadka ta "papka" :p to dodajesz jeszcze po trochu tych otrębów. Mieszasz to dokładnie i na patelnie bez dodatku tłuszczu. Mi z jednego jajka 3 placuszki wychodzą. Smażysz aż jajko się zetnie. Będą takie brązowe.

    Nie każdemu to smakuje, ale dla mnie są super! I zdrowe przede wszytkim!

    Smacznego!.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. a może jogurty? zwykle czy te pitne, sałatki w pojemniczku, kaszka manna, ale taka gesta jak budyn. Ryż i warzywa pokrojone w słupki, jakaś marchewka czy co tam lubisz :)

    OdpowiedzUsuń