W każdym razie, po mojej okropnej nocnej przygodzie, moje bóle zostały mi wynagrodzone. Nadeszło ukojenie dla mojego umysłu, jeszcze większa radość dla duszy. Drżąca stanęłam rano na wadze i zaczęłam piszczeć z radości. Kolejny kilogram za mną. Równy, piękny, okrągły kilogram. Jeszcze miesiąc temu waga 56,7 kg wydawała mi się nieosiągalna, wręcz nierealna, a dzisiaj stała się rzeczywistością. Ostatnie dwa dni to zdecydowanie najlepsze dwa dni w czasie całej mojej diety, trwającej od początku stycznia. W sumie schudłam od tamtego czasu 3,8 kg. To już mniej więcej ⅓ mojej drogi do sukcesu.
Bilans:
- pół grejpfruta ze słodzikiem (59 kcal)
- 2,5 łyżki twarogu półtłustego z dżemem figowym (81 kcal)
- pół kromki chleba (40 kcal)
- duszona pierś z kurczaka (200 kcal)
- brokuł na parze i kapusta pekińska z pomidorem (100 kcal)
- galaretka z owocami (60 kcal)
Razem: 540 kcal
Ćwiczenia: T25; Total Body Circuit (-400 kcal).
Wczorajsza herbatka grejpfrutowa była bardzo smaczna, a pachniała jeszcze lepiej. Cały pokój wypełnił się zapachem lata. Nie liczę, że będzie miała jakieś genialne działanie, ale i tak jestem zadowolona z zakupu (jak z resztą ze wszystkiego ostatnimi czasy). Żeby świętować sukces, niedługo wybieram się z dziadkami do Starbucksa na kawę. W przypływie radości, kupiłam dziś też dwie książki,. które udało mi się złapać na przecenie w Matrasie (a które już wcześniej planowałam kupić).
Jak pewnie zauważyłyście, dodałam wczoraj swój kalendarz ćwiczeń. Będę go aktualizowała regularnie. Dwa pierwsze tygodnie już za mną, a dziś zaczynam trzeci. Szczerze to czeka mnie dziś workout, którego najbardziej nie lubię, więc jak to zwykle bywa, trochę się cykam. Nie pisałam wcześniej o tym, ale codziennie oprócz treningu robię sobie mały stretch. Są to głównie ćwiczenia na brzuch, boczki, pośladki i wewnętrzną część ud (w przypadkowej kolejności). Czuję, że mi pomagają, zwłaszcza te na pośladki. Codziennie robię trzy serie, jak nie więcej, po 40 na każdą nogę Pointed Butt Lift (klik). Przynosi to zauważalne efekty i nie jest wcale takie trudne, a na prawdę warto!
Za chwilę zmykam, bo muszę iść się uczyć na jutro do sprawdzianu z biologii, fizyki i polskiego. Zanim jednak pójdę, chciałabym Wam bardzo podziękować. Jestem bardzo bardzo wdzięczna za Wasze komentarze. To one napędzają moją determinację i mam motywację do działania. Dlatego, chciałam Wam powiedzieć, że gdyby nie Wy, nie udałoby mi się osiągnąć tak szybko tego celu. Kocham Was, dziewczyny. Co ja bym bez Was zrobiła.
Ojeej! Jak Ci świetnie idzie :) Niedługo 2 cel osiągnięty <3 Powodzenia :*
OdpowiedzUsuńJestem z Cb dumna, że ćwiczysz:)
OdpowiedzUsuńuważaj tam kawy są dość kaloryczne, ale raz na ruski rok warto pozwolić sb na odrobinę przyjemności :)
Świetnie idzie ci z ćwiczeniami, naprawdę zazdroszczę. Kawy w Starbucksie są bardzo kaloryczne, ale tak mega pyszne, że trudno im odmówić, a tobie z twoja determinacją i ćwiczeniami na pewno nie zaszkodzą.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ;*