poniedziałek, 24 lutego 2014

Mój [nie]zwykły dzień

Ze zdziwieniem stwierdzam, że dziś nie chciałam nic jeść. Nie kusiła mnie czekolada, kotlety, ani owoce. Kompletnie nic. Znowu wypiłam masę wody. Na ćwiczenia w tym tygodniu nie będę miała czasu raczej. Przynajmniej w to wątpię i wolę sobie nie robić dużych nadziei. Już od kilku dni zbieram się, żeby iść na rower, ale mam tyle nauki, że bym się nie wyrobiła.
Oby jutrzejszy dzień był taki jak dzisiejszy. Podobało mi się. Nie żebym chciała tak na dłużej robić, ale chcę sobie zrekompensować ten postój na wadze. Może coś ruszy do niedzieli. No i mimo waszych przestróg i moich szczerych chęci - nic dziś w szkole nie zjadłam. I czułam się doskonale. Sumiennie pracowałam na lekcjach, wyprzedzałam materiał, robiłam pracę domową. Mój mózg funkcjonował świetnie. Wypiłam w szkole półtora litra wody. Wcale nie byłam głodna, ledwo wcisnęłam w siebie obiad. Po powrocie do domu wypiłam kolejne półtora litra. I poszłam się uczyć. Od rana mam dobry humor, dopisuje mi nastrój, nie jestem zmęczona, nie chce mi się spać, ani jeść. 
Czy może być jeszcze bardziej perfekcyjnie? Genialnie? 
Najśmieszniejsze jest to, że zbliża się miesiączka. Mój organizm zachowuje się zupełnie na odwrót niż powinien. Może to i lepiej. To znaczy, z pewnością lepiej dla mnie, ale boję się, że to tylko objaw zbliżającego się głodu, ale czegoś w tym rodzaju. Wiecie o co mi chodzi.

Bilans:

- twaróg z dżemem (80 kcal)
- pół piersi z kurczaka na parze (120 kcal)
- brokuł na parze (70 kcal)
- activia i 1/4 jabłka (132 kcal)
Razem: 402 kcal

Activie zjadłam trochę dlatego, że byłam głodna, trochę z konieczności. Swoją drogą to chyba najmniejszy bilans, jaki dotąd miałam. Troszkę przerażające, ale przyjemne uczucie. Nie będę się przyzwyczajać. Od przyszłego tygodnia (najpóźniej) wracam do 600-800 kalorii dziennie, jeśli tylko wcześniej nie wzrośnie mi apetyt.



3 komentarze:

  1. Nie chodziło nam o to, że od razu będziesz w stanie umierającym jeśli nie zjesz nic w szkole, ale jakbyś wprowadziła taki plan w życie na dłuższą metę....

    Dobrze, że się nie chcesz przyzwyczajać :)
    Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny bilans. Oby tak dalej :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Bilans idealny kochana :) trzymaj się chudziutko ♡

    OdpowiedzUsuń