poniedziałek, 10 marca 2014

Z wiatrem

W końcu udało mi się dziś ruszyć tyłek. No i się zważyłam. Wracam też do zdrowszej diety, będę chudnąć wolniej.
Może zacznę od początku. Pojechałam dziś na rowerze do szkoły. Cudowne uczucie. Wschodzi słońce, wiatr we włosach i słuchawki w uszach. Genialne. Polecam, naprawdę polecam. Przejeżdżając obok mojego przystanku autobusowego, którego byłam jak dotąd codziennym gościem z radością minęłam odjeżdżający autobus, który za chwile miał stanąć w korku. Zapewne gdybym dziś nie pojechała moim kochanym dwukołowcem, to bym się spóźniła.
Po powrocie do domu zjadłam satysfakcjonujący obiad i zeszłam na dół. Włączyłam telewizor, który był tylko dodatkiem do ćwiczeń. A konkretniej jazdy na rowerku. Tym razem stacjonarnym. Przejeździłam dobre dwadzieścia minut. Internet mówi mi, że spaliłam 150 kalorii. Jazdy do szkoły nie liczę za bardzo mimo wszystko, bo i tak cały czas z górki jechałam, a w drodze powrotnej wsiadłam w autobus.

Efekty ważenia. Także satysfakcjonujące, na więcej nawet nie liczyłam, ale 0,3 kilograma mniej. Teraz chyba mniej więcej tyle będę chudnąć, może postaram się trochę więcej, bo kto by nie chciał. Ale tym razem nadrobię ćwiczeniami. Także oficjalnie ważę już równe 55 kilogramów.

Przez kilka ostatnich dni pozwalam też sobie na trochę więcej. Jednak dopiero dziś zaczęłam na zdrowo-poważnie, bo wcześniej nie planowałam jadłospisu. Nie dbałam za bardzo co zjem na następny posiłek i ile dokładniej kalorii to będzie. A dziś już wiedziałam. I czuję się z tym dobrze. No i zjadłam pierwszy raz od dwóch tygodni coś w szkole. Nie było z tym tak źle, ale chyba lepiej będzie jak sobie to odpuszczę, bo dużo łatwiej mi tak podtrzymać prawidłowy bilans. Mogę wtedy pozwolić sobie na więcej w domu.

Bilans:

- twaróg z biała rzodkiewką (60 kcal)
- banan i pół jabłka (130 kcal)
- łosoś na parze (150 kcal)
- brokuł i kapusta kiszona (120 kcal)
- truskawki i pół jogurtu naturalnego (70 kcal)
Razem: 530 kcal

Mimo wszystko, gdybym jednak nie zjadła tego drugiego śniadania w szkole, to byłoby to 400 kalorii. No ale trudno, przynajmniej mam więcej energii a i tak większość spaliłam.



Może jakaś letnia motywacja? Do wakacji jeszcze 109 dni. A tak niedawno temu było ponad 150. Czas szybko leci. Trzeba się wziąć w garść!

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że miałaś udany dzień:) nie ma sensu przejmować się kcal bo bilans jest i tak niski ^^
    Popieram stopniowe zwiększanie kcal dzięki temu masz o wiele więcej siły. Tak trzymać:>

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż miło czytać, że u Ciebie tak pozytywnie ;)
    Gratuluję spadku wagi, nie zbyt spektakularny, ale małymi kroczkami do celu kochana ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. To tylko 130 kcal więcej, a na pewno miałaś troszkę więcej sił w szkole, a dodatkowym plusem jest to, że ludzie nie będę się aż tak czepiać że nic nie jesz. A poza tym to chyba dobry nawyk, żeby jeść coś w szkole.
    Ja nie potrafię i raczej nie jest to fajne, przez to wszystko w ogóle nie potrafię jeść przy ludziach. Nie raz słyszałam, jak ludzie zaczęli rozkminiać, że nigdy nie widzieli żebym coś jadła...

    Trzymaj się! ; ***
    http://optimistic-flux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepszy mały spadek niż stanie w miejscu.. albo co gorsza wzrost wagi! :O
    Już 108 dni.. ten upływający czas daje niezłego kopa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę Yoonę na nagłówku i już mi się mordka cieszy. Jest taka piękna i taka szczuplutka, zresztą Koreanki takie są, a przynajmniej te w girslbandach ^^ sama zainwestowałam w rowerek stacjonarny i jeżdżę codziennie oglądając przy tym seriale ^^ najlepiej jest właśnie planować sobie posiłki, bo wtedy masz określone, co i jak i nie rzucasz się na jedzenie :) gratuluję spadku wagi! :)
    http://hidden-demons.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń