środa, 5 marca 2014

Z miłości do chudości

Jest dobrze, ciesze się, że idzie mi coraz łatwiej, ale bywają takie dni, że jednocześnie martwię się o siebie. Mam na myśli swoje zdrowie. Moja kondycja fizyczna jest w bardzo dobrym stanie, mam zdrową skórę, włosy i paznokcie. Ale boję się o co innego. Co jeśli przestanę miesiączkować? To byłaby prawdziwa tragedia. W zasadzie nie mam jeszcze aż tak regularnej miesiączki, więc staram się nie martwić. Zazwyczaj nawiedza mnie ona na początku lub końcu miesiąca. Oczywiście bywają wyjątki, ale od kiedy zaczęłam moją przygodę z dietą coraz bardziej się zamartwiam. Wyczekuję na nią z niecierpliwością. To jasne, że nie chcę jej stracić. Ale nie mam pomysłu jak temu zapobiegać? Może mogłybyście polecić jakieś produkty, które szczególnie mogłyby wspomagać wytwarzanie się tego typu hormonów? Wiem, że jajka bardzo pomagają, dlatego jutro postaram się wcisnąć jedno w bilans, ale nie mam zielonego pojęcia co jeszcze mogłoby się okazać pomocne.

W końcu wczoraj nie ćwiczyłam. Chciałam iść spać wcześniej. W połowie się udało, a w połowie nie. Zasnęłam wcześniej niż zwykle, ale później niż oczekiwałam. Ostatecznie niby byłam wyspana, ale brakuje mi czasu na ćwiczenia i sen. Chciałabym poświęcić go więcej na te dwie rzeczy. Codziennie mam nadzieję, że może w końcu dzisiaj uda mi się znaleźć te pół godziny chociaż, ale w końcu i tak moja dobra wola spełza na niczym.

Bilans:

- twaróg z dżemem (80 kcal)
- łosoś na parze (150 kcal)
- fasolka szparagowa na parze (100 kcal)
- jogurt naturalny z łyżeczką dżemu (130 kcal)
Razem: 460 kcal

Znowu zrobiłam tą samą głupią rzecz. Nie miałam do jogurtu dodawać dżemu tylko te cholerne owocki, ale nadal nie mam tej starej tarki. Póki co, schowałam moje skumulowane drugie śniadania do rzadko otwieranej szafki. Modlę się, żeby przetrwały do przyjazdu dziadka. Coś czuję, że jogurcik z dżemem będzie moją codzienną rutyną, tak samo jak twarożek rano.

Przez kilka ostatnich dni mam wrażenie jakbym tym razem zrzucała masę z bioder i tyłka. Może to tylko złudzenie, no ale miło by było, gdyby było prawdziwe. No i jestem pełna nadziei, że w tym tygodniu też trochę schudnę. Liczę na przynajmniej pół kilograma (ach, marzenia..).

Dziś osiągnęłam mój kolejny mały (tym razem szkolny) sukces. Pani polonistka dała mi dziś dyplom uznania z olimpusa z języka polskiego mówiąc 'Z tyłu masz ołówkiem napisane, które zajęłaś miejsce w Polsce.'. Zerknęłam kątem oka gotowa usiąść w ławce i przez chwilę myślałam, że mi się przywidziało. Zobaczyłam 17. Spojrzałam na nauczycielkę, ona spojrzała na mnie. Spytałam czy to na pewno o mnie chodzi i czy nikomu się nie pomyliło. Ha. Nawet nie pamiętam, że brałam w tym konkursie udział, a tu taka niespodzianka. No nie powiem, ciekawie, ciekawie. Szkoda tylko, że siedem miejsc dzieliło mnie do tytułu laureata. Z angielskiego byłam jeszcze bardziej wściekła na siebie, bo zabrakło mi dwóch miejsc w tym samym konkursie. A już bym miała dodatkowe dziesięć punktów do liceum.

Prosiłyście, żebym wstawiła swoje zdjęcia. Wstawiłabym, gdybym miała jakieś normalne. Ale niefart chciał, że takowych nie posiadam. To znaczy, zrobiłam w grudniu i stycznia do before-after, ale jeszcze nie czas na to. Może rzeczywiście dobrym pomysłem byłoby zrobienie jakichś przyzwoitych zdjęć. Mogłyby się przydać. Dlatego może już niebawem wstawię Wam jedno z nich w jakiejś notce. Jak tylko je zrobię, rzecz jasna.



4 komentarze:

  1. Czytałam właśnie jak to jest z tą miesiączką i wychodzi na to, że BMI 17,5 jest najniższym, przy którym można mieć okres, a potem już zanika, bo organizm nie może utrzymać ciąży, nie ma jak.
    Oczywiście jeśli ktoś się źle odżywia, robi za dużo cardio, czy za szybko straci 25% początkowej masy ciała, to okres też zanika - przykładam tych trzech błędów jestem ja.
    Więc jeżeli chcesz zejść poniżej tego BMI to nawet nie musisz szukać produktów zwiększających produkcję hormonów... chyba, że będziesz wyjątkiem... bo ja czytałam, że poniżej 17,5 nie zanotowano takiego przypadku żeby ktoś ten okres miał.

    Więc pokrój owoce w drobną kostkę i wyjdzie przecież na to samo... albo w drobne paski. Tylko sposób podania będzie inny, oprócz tego dokładnie nic się nie zmieni :)
    Gratuluję miejsca <3

    Powodzenia ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę, ja też chcę tak pisać konkursy! :c gratuluję wspaniale Ci poszło kochanie ~
    E tam, łyżeczka dżemu to nie jest tragedia. Mimo to faktycznie lepiej byłoby z owocami. Może rzeczywiście pokrój je, czy coś? Albo zrób sobie jakąś mini "sałatkę" i polej troszkę jogurtem, hm?
    Ja też boję się, że miesiączka może mi zaniknąć ;_; póki co jestem dobrej myśli, ale wizja nieposiadania dzieci w dorosłym życiu jest trochę przerażająca.

    Super bilans, trzymaj się :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj co do miesiączki to niestety nie pomogę, ale jeśli będę miała na ten temat jakieś informacje to dam Ci znać:)
    No brawo za ten konkurs. W liceum patrzą na tego typu rzeczy. Zawsze to jakiś plus u nauczyciela:)
    trzymaj się śliczna:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super Ci poszło na tych konkursach kochana, jestem pod wielkim wrażeniem :) a co do miesiączki to nie pomogę bo stosuję plastry a wcześniej nie miałam jej od września do stycznia. W styczniu poszłam po plastry no i wróciła, sztucznie, ale jest. Trzymaj się słońce ♡

    OdpowiedzUsuń