czwartek, 23 stycznia 2014

Ten pierwszy raz musiał nastąpić

Dziś było źle. Nie było gorzej, ani najgorzej. Było tylko źle. Ale jednak. Pierwszy raz miałam napad. Zabrakło mi glukozy we krwi. Może i nie był na dużą skalę, ale jednak 200 kalorii do bilansu przybyło. Plusem dzisiejszego dnia, który mi to rekompensuje, jest to, że ćwiczyłam. Na prawdę udało mi się dzisiaj zmusić. W zasadzie zrobiłam to z pewną przyjemnością. To uczucie ulgi po treningu jest wręcz nie do opisania. Nie bolały mnie mięśnie, tak na prawdę wcale tego nie chcę, bo pragnę żeby ubyło mi centymetrów, a nie przybyło w wyniku powiększenia się tkanki mięśniowej. Mimo to, że nie było bólu, do którego tak jestem przyzwyczajona, byłam z siebie dumna. Dziś był taki trening jakiego prawie było mi trzeba. Prawie, dlatego, że jednak chciałabym czuć coś w mięśniach. Chyba już stało się to moim osobistym uzależnieniem.
"It's better to feel pain, than nothing at all"  
                                                                   ~ The Lumineers - Stubborn Love

Bilans:

- dwie kromki chleba pełnoziarnistego (2x 75 kcal)
- danio (116 kcal)
- łyżeczka miodu (30 kcal)
- żółtko jajka (50 kcal)
- trochę pomelo (19 kcal)
- 3 ciastka (150 kcal)
- cukierek marcepanowy (40 kcal)
- jabłko (90 kcal)
- gotowany indyk z warzywami (200 kcal)
- mały banan + pół szklanki mleka 2% (88 kcal)
- kostka gorzkiej czekolady (30 kcal)
Razem: 963 kcal 

Wliczając ćwiczenia, troszeczkę ubyło, ale poza bilansem zjadłam trochę paluszków solonych. Ale i tak najbardziej mnie martwią te ciastka i czekolada. Przynajmniej już mi się nie chce jeść nic słodkiego. Mam nadzieję, że tak zostanie na dłuższy czas. 
Dzisiejszy trening: HipHop Abs; Fat Burning Cardio (-300 kcal), do tego 15 minut jazdy na rowerze stacjonarnym od razu po treningu (-300). Dlaczego podwoiłam ilość spalonych kalorii w czasie pedałowania na rowerze? Bo moje mięśnie były rozgrzane, co oznacza, że już od samego początku mój organizm spalał kalorii, więc spaliłam tak na prawdę dwa razy więcej. 
Pewnie ostateczny wynik nie jest do końca prawidłowy i będzie się wahał, bo nie liczyłam dokładnie ile zjadłam i nie mam pewności czy dobrze policzyłam spalone kalorie jeśli chodzi o mój dzisiejszy workout. W każdym razie, jeśli się pomyliłam w obliczeniach, to nie będzie to zbyt wielka różnica. 
Ostateczny bilans: 963 - 600 = 363 kcal. 

Chciałabym, żeby jutro było lepiej..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz