Bilans:
- kromka chleba pełnoziarnistego (50 kcal)
- danio (116 kcal)
- mała garść płatków fitness (30 kcal)
- jabłko
- pomarańcza
- dwa małe jajka sadzone (280 kcal)
- jeden ziemniak (100 kcal)
- kawałek brokuła gotowanego na parze (70 kcal)
- owoce morza z makaronem (150 kcal)
- kawałek kinder bueno (70 kcal)
Ćwiczenia: 2,5 godziny łażenia na mrozie; około 300 kcal
Razem: 866 - 300 = 566 kcal
Czuje się nijak. Chyba dlatego, że w głębi duszy boję się o jutrzejszy wynik ważenia. A jeśli ważę więcej niż tydzień temu? A jeśli nie czułam głodu wystarczająco często? Po co w ogóle jem te wszystkie rzeczy.. Chciałabym się odciąć od jedzenia na dwa tygodnie, zapomnieć o nim. Tak byłoby prościej, ale to niemożliwe z powodu siły wyższej.
Czuję się dziwnie. Może to przez to, że tak "mało" jem? Podobno niedobór różnych rzeczy w diecie może powodować depresję. Rozmawiałam dziś z mamą. Powiedziała mi, że mogłabym być modelką, i że jeśli chcę, to kiedy schudnę parę kilo mogę wysłać swoje zdjęcia do agencji. Niby się cieszę, że rodzina poparła moje marzenie. Ale co z tego skoro jeszcze nawet nie jest możliwe do spełnienia. Muszę schudnąć. Po prostu muszę. Chcę, żeby było lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz