wtorek, 21 stycznia 2014

Niekończące się wyczerpanie

Nic się nie dzieje. Ostatnie dni wydają się być takie same. Najbardziej dołujące nie jest jednak to, że jest tak monotonnie, tylko to, że czuję, jakbym traciła te dni na nic. Na dodatek znowu nie mogłam się zmusić do ćwiczeń. Boję się, że mięśnie mi się rozbudują. Chyba zamiast Insanity zacznę robić Hip Hop Abs. W sumie to też by mi pomogło, bo czuję się dziwnie, kiedy nic nie robię ze sobą. Chciałabym w końcu znaleźć jakiś magiczny sposób na stracenie paru centymetrów z obwodu ramion. To zawsze było moją największą zmorą. Już kiedy byłam mała, wiedziałam, że coś jest nie tak z moimi ramionami. Byłam bardzo silna i często siłowałam się z chłopcami w przedszkolu. No i jak łatwo się domyślić - zawsze wygrywałam.
Dziwny pomysł mi dziś wpadł do głowy. Powracają dziecięce marzenia. Pomyślałam dziś, że może jak uda mi się schudnąć, to mogłabym być modelką? Hahah, jak teraz o tym myślę to wydaje mi się to trochę śmieszne. Ale w sumie przecież znam dziewczyny z mojego otoczenia, które pracują dla agencji. Może też będę mieć jakąś szansę kiedyś? Wiem, to absurdalne, ale pomarzyć zawsze można.

Bilans:

- płatki fitness czekoladowe z mlekiem 2% (307 kcal)
- pomarańcza (90 kcal)
- marchewka i 1/2 jabłka (59 kcal)
- kawałek łososia gotowanego na parze (120 kcal)
- dwa małe ziemniaki (100 kcal)
- 1/4 pomelo (57 kcal)
Razem: 733 kcal

Nie jest to może idealny dzień, bo poza tym zjadłam kilka paluszków solonych i wypiłam kilka łyków oshee, co oznacza, że będzie wychodziło prawie 800 kcal. No i nie ćwiczyłam. Jakby nie patrząc codziennie mam mniej więcej taki sam bilans, co oznacza, że nie jest ze mną tak źle. Mam nadzieję, że nie będzie wielkiej różnicy w utracie wagi, jeśli brać pod uwagę to, że ostatnio nie ćwiczę. No chyba, że ubędzie więcej. Jeśli tak, to proszę bardzo. Kolejny raz mam zamiar się zważyć w tę sobotę. Mam nadzieję, że efekt będzie pozytywny, bo jeśli nie to pewnie się trochę podłamię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz