sobota, 18 stycznia 2014

Powrót do normalności

Pierwszy dzień ferii - pierwszy dzień powrotu do ścisłej diety. Dziś przez cały dzień odpoczywałam od ciężkiej rzeczywistości. Na najbliższe dwa tygodnie mam zamiar zostawić ją w tyle i cieszyć się życiem. Z paroma wyjątkami, bo pod koniec ferii muszę się już wziąć za naukę, laba nie ujdzie mi płazem. Od razu po przerwie zimowej mamy sprawdziany, kartkówki i projekty.
No ale do rzeczy, Dzisiejszy dzień raczej zaliczam do udanych.

Bilans:

- twarożek biały z dżemem figowym (50 + 14 kcal)
- 1 tost z chleba białego (80 kcal)
- 2 miski zupy truskawkowej na wodzie (84 kcal)
- 50g makaronu gotowanego (65 kcal)
- pomarańcza (90 kcal)
- 1 i 1/4 jabłka (100 kcal)
- 1 naleśnik z 2 łyżeczkami dżemu porzeczkowego (123 + 26 kcal)
- 1 różyczka brokuła gotowanego na parze z margaryną (40 kcal)
Razem: 672 kcal

Najbardziej martwi mnie ten nieszczęsny naleśnik, no ale co było minęło. Teraz trzeba będzie to po prostu spalić.
Podobno przez siedzenie w zimnie spala się kalorie. Ale sama nie wiem czy w to wierzę. W każdym razie jeśli to prawda to trochę dziś jednak spaliłam bo cztery godziny siedziała w lodowatym pokoju i pisałam na czacie z Tajwańczykiem. Okazał się milutki, trochę się o nim dowiedziałam przez te parę godzin jednak. Wysłałam mu zdjęcie śniegu i się strasznie ucieszył. Powiedział, że jest tutaj jak w raju, a jak mu na to odpowiedziałam 'What are u saying? This is white cold shit. ;-;' , to się śmiał ze mnie. No cóż w zasadzie jak widzi się coś kilka razy w życiu to się to bardziej docenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz