niedziela, 19 stycznia 2014

A Czas Mija...

Kolejny dzień się kończy. Dopiero minęły dwa dni ferii, ale ja już czuję, że one lecą za szybko, jak zawsze, kiedy jest wolne. Już się boję, ze za chwilę znowu trzeba będzie wracać do szkoły.

Bilans:

- 2 kromki chleba białego z margaryną (169 kcal)
- 2 plasterki szynki (100 kcal)
- miska zupy truskawkowej z makaronem (180 kcal)
- pomidor (26 kcal)
- pół kotleta mielonego (99 kcal)
Razem: 574 kcal

Niepotrzebnie zjadłam tego kotleta. Gdyby go nie było, zjadłabym 100 kcal mniej. Ale chyba potrzebowałam mięsa, bo już nie mogłam wytrzymać.
Byłam dziś na godzinnym spacerze nad morzem i biegałam aktywnie po sklepach przez parę godzin. Obliczyłam, że spaliłam dzięki temu jakieś 420 kalorii, co oznacza, że przybyło ich dzisiaj tylko 154.
Jednak cały czas mnie ssie, żeby zejść na dół i wziąć jabłko. Źle się z tym czuję, boję się, że pewnie się nie powstrzymam.
Dziś rano stanęłam na wadze. Pokazała 58,4 kg. Na prawdę się ucieszyłam, bo to oznacza, że w dwa tygodnie zrzuciłam 2,1 kg, a przez ostatni tydzień 0,8 kg. Jestem blisko swojego pierwszego celu. Trzymajcie za mnie kciuki.
Idę za chwilę pojeździć na rowerku. Jeśli zjem jabłko i przejeżdżę dziesięć minut, to tak, jakby go nie było. Jak będę jeździć jeszcze dłużej, to może uda mi się spalić jeszcze więcej, a może nawet i wszystko.
Od jutra mam zamiar znowu robić Insanity. Mam nadzieję, że wykrzesam z siebie trochę siły i determinacji, bo coś czuję, że będzie ciężko.


Swoją drogą, ludzie myślą, że na prawdę jestem taka głupia i chcę się doprowadzić do stanu, w którym nie będę mogła się ruszyć z łóżka i będę podłączona do kroplówki. To jest bardziej irytujące niż moja nauczycielka od religii. Napisałam tylko koleżance, że nie lubię orzechów, i że chyba gdybym zjadła tyle co ona to bym to w desperacji wyrzygała. Od razu mnie wyśmiała i powiedziała, że jakąś proane kultywuję, i że życzy mi miłego pobytu w szpitalu. Wydaje mi się, że sama o tym coś wie, jak ma 43 kg i 175 cm wzrostu. Przecież nie odżywiam się źle, to czemu mnie ocenia na podstawie kilku zdań? W takich momentach nachodzą mnie wątpliwości czy robię dobrze... No ale przecież robię wszystko w miarę rozsądku? 

Proszę, niech ktoś mi powie... Czy to źle, że chcę schudnąć...? 


2 komentarze:

  1. To nie jest złe, że chcesz schudnąć Ale najpierw jednak powinnaś zaakceptować siebie, pokochać się i dopiero próbować się zmienić - na lepsze, z miłosći do swojej osoby. Spróbuj schudnąć zdrowo, póki jeszcze nie wpakowałaś się w to bagno. Wszyscy myślą, że to takie kolorowe, że schudnie się pare kilogramów i wróci do normalnosci. Ale.. normalności po tym nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację. Co prawda wspominałam wcześniej, że chcę trzymać się zdrowo. Lubię siebie jaką jestem, ale wiem, że pokochałabym siebie jeszcze bardziej, gdybym zrzuciła te parę kilo. Niby już myślałam o tym, że .. no cóż, nie mam zamiaru zmieniać nigdy diety jaką mam teraz, kiedy już osiągnę idealną wagę. Dlatego tak naprawdę, już chyba wcześniej rozważałam to, że nawet nie chcę powrotu. Może nie mam typowo motylkowej diety, ale aktualna odnosi efekty i czuję się dobrze. Przynajmniej do chwili obecnej. Na pewno wiesz lepiej ode mnie o tym. Między innymi założyłam bloga właśnie po to, żebym mogła wiedzieć co źle robię i dowiedzieć się, co może być dalej.
      Przepraszam za moją wylewną odpowiedź. Mam to już w naturze, że zawsze piszę obszerne teksty. I bardzo dziękuję Ci za pierwszy komentarz. :))

      Usuń